wtorek, 22 listopada 2016

Kremowe mleko ryżowe, wege bezglutenowe :)











Zachciało się :) mojemu synkowi mleczka ...
choć nie pije mleka, ze względu że jest bezglutenowy i bezmleczny, to mleczko otrzymał : )
No to do roboty :)
tym razem zrobiłam mleczko z białego ryżu, kupowanego luzem na kilogramy.
Ot i cała filozofia :)
bierzemy szklankę ryżu, i gotujemy jak nakazuje producent (15-20 minut) w dwóch szklankach wody.

Do ww. rozklejonego, ciepłego jeszcze ryżu dolałam 3  szklanki ciepłej przegotowanej wody, szczyptę soli, szczyptę cukru i zmiksowałam blenderem ręcznym do uzyskania konsystencji kremu. Następnie ( tu już wg uznania) dodałam 2 szklanki zimnej przegotowanej wody.
Z ww. szklanki ryżu uzyskałam ok. 1,5 litra mleka ryżowego, dość kremowego, który po schłodzeniu w lodówce zastyga na konsystencję jogurtu.
Smaczny do wypicia z "kubeczka", świetnie nadaje się do przygotowania naleśników, jako zastępcze mleko krowie.


 

czwartek, 27 października 2016

Powidła,mmmhmm, bez cukru:)

 
 
 
Czas na powidła :)
jesień jest pod tym względem tą przyzwoitą częścią roku, kiedy przychodzi czas na powidła.
Najsmaczniejsze, ....rozpływające się w ustach węgierki, ...
W tym roku ('16) węgierki trzymały swoją cenę, cały czas na poziomie 4-5 zł, piszę żeby zawsze mieć porównanie, ... bo rok temu to było :)...
Więc,
węgierkę poznamy po rozmiarze (są bardzo malutkie), po tym że pestka sama odchodzi, ja również "na oko"... po prostu i po tym że rozpływają się w ustach - dosłownie rozpływają jak kostka gorzkiej czekolady. Mmmm, pycha,.
Kupiłam u "rolnika" 5 kg węgierki, po przyjściu do domku umyłam i obrałam raptem w 40 min. tak jak mówiłam pestka w węgierce sama odchodzi więc nie jest to ciężka karkołomna robota. CUKRU nie dodaję wcale, sama śliwka i czas :)


Do gara :)
Ja powidła przyrządzam w ten sposób, że podgrzewam tę śliwkę wielokrotnie, włączając i wyłączając gaz tylko do tzw. "zaburczenia", tę metodę opracowałam sobie sama jakieś 3 lata temu kiedy to miałam nieopartą ochotę na powidła, a właśnie urodziłam, i ze słodyczy raczej ciężko było cokolwiek... wyłuskać.
Padło na powidła, i to był w 100 % słuszny wybór. Wbrew pozorom, karmiłam dziecko piersią (tylko i wyłącznie) i nie miał żadnych dolegliwości.


Powidła "gotuję" ok. 3-4 dni, trochę przed pracą, trochę po pracy - bez pośpiechu.
Po pierwszym owocnym dniu, może drugim powidła puszczą duuużo soku, brunatny, delikatnie zagęszczony, taki sok, a'la kompocik, zbieram łyżką do przygotowanych wcześniej słoików i albo zamykam na gorąco, albo pasteryzuję.


Sok o dziwo, kilkukrotnie "uratował" moją siostrzenicę przy tzw. twardych dniach, i o błogo wszystko przelatywało bez męczarni, niestety dziewczynki, kobiety tak czasem mają, że w "tych" sprawach muszą się "pomęczyć".


Noi gotujemy, na mikro małym ogniu, pyrknie i wyłączamy i tak w kółko jak trochę przestygną.
Kiedy powidła są gotowe???
Sami to wyczujecie - na pewno wtedy kiedy trzymają się już łyżki, ja na "gęstość" redukuje je dotąd dokiedy jak to mówią "łyżka stoi", ale to dosłownie.
W tym roku, robiłam je tak na 80% gęstości niż zwykle i zblendowałam, efekt w garnku poniżej, a smak ...
Poezja.
Po włożeniu do mini słoiczków (takich jak po koncentracie) pasteryzuję je jeszcze z 10 min, po to żeby zamknąć je na gorąco - w przeciwnym razie może być różnie.






piątek, 12 sierpnia 2016

smaczne udka "z pary" z kopytkami bezglutenowymi



Był to jakiś nietypowy dzień, po przebytej "wirusówce", więc i obiadek musiał być delikatny.


Dla małego rozbójnika mięsko obrane ze skóry, z domowymi kopytkami, natką pietruszki i "smakiem" cebulki.


dla 3 osobowej rodziny w tym mały 2- 3 latek :)
3 uda z kurczaka,
przyprawy wg. uznania,
u nas była to tylko sól i odrobina papryki,
kopytka bezglutenowe domowej roboty
3 - 4 cebule, pokrojone w krążki, półksiężyce, i podduszone na patelni ze szczyptą cukru.




Gotujemy wodę w garnku do gotowania na parze, gdy woda zaczyna "bulgotać" stawiamy na wierz sitko - przeznaczone do gotowania na parze (o ile takowego nie posiadasz użyj zwykłego durszlaka :) ) wkładamy mięsko i gotujemy na średnim ogniu ok 25 - 30 min, w zależności też od wielkości ww. ud.


W między czasie przygotowujemy kopytka bezglutenowe, korzystając z wczorajszych ugotowanych ziemniaków.
potrzebujemy:
ugotowane ziemniaki
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki kukurydzianej (ja używam firmy Bezgluten)
jajko
sól


Ugotowane ziemniaki zemleć na gładką masę (w prasce do ziemniaków), dodać mąki i jajko. Zagnieść ciasto. Ciasto ma być dość elastyczne (dające się uformować) w razie potrzeby podsypywać mąką kukurydzianą.
Uformować wałek, pokroić ciasto na "kopytka", wrzucać na  osolony wrzątek. Gotować ok. 3 min od wypłynięcia.






środa, 3 sierpnia 2016

bezmleczny, bezglutenowy murzynek domowej roboty, znikający w mgnieniu oka ;)


Mama mi kiedyś robiła murzynka,.... da się zrobić bezglutenowego???
usłyszałam od mojego małżonka, któregoś "słodkiego" weekendu.

Cóż, mały najważniejszy, ale duży też ważny, a zajadali się obydwaj i forma którą widać poniżej nie przetrwała 5 godzin :)



Inspiracją był dla mnie przepis na "Makowe z orzechami" z książki 120 przepisów ...*
jednak z niedoboru koncentratów mąk, sama zmieszałam jednorodne mąki :) i wyszło cudo :), że palce lizać


100 g mąki czyt. skrobii ziemniaczanej (używam Gruli z Biedronki)
30 g mąki kukurydzianej (tu odwiecznie jestem wierna firmie Bezgluten)
4 jaja (L)
125 g cukru
pół szklanki oleju
4 łyżki (stołowe) kakao (używam Celiko)
2 łyżki dżemu z czarnych porzeczek
garść suszonej żurawiny
garść rodzynek (Kresto)
garstka (mała) wiórków kokosowych (Kresto)
2 rządki pokruszonej czekolady gorzkiej (Goplana)


Jaja ubijamy z cukrem na puch. Ciągle mieszając dodajemy olej i mąki wymieszane z kakao. Następnie masę już tylko łączymy łyżką dodając dżem, bakalie i pokruszoną czekoladę.
Gotową masę wylewamy do formy sylikonowej (moja ze zdjęcia ma 26 cm),
wstawiamy do lekko nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 45-50 min. w temp. 180 *C - na termoobiegu.


gotowe ciasto wyjmujemy z formy i dekorujemy polewą czekoladową**, obsypując ciasto pozostałymi wiórkami kokosowymi.


Przepis "sprzedałam" teściowej i też któregoś dnia zrobiła, i również jej się udał więc jest to przepis sprawdzony przez inne ręce :)

Smaczniastego :)


* inspiracją był przepis na ciasto "Makowe z orzechami" z książki 120 przepisów bezglutenowych http://www.bezgluten.pl/sklep/produkt,548,120_przepisow_bezglutenowych_poradnik_kulinarny.html


** przepis na polewę czekoladową znajdziesz tu http://magdalenkabloguje.blogspot.com/2016/06/omlet-i-wisnie-w-czekoladzie.html




mini placuszki dla małego niejadka bezglutenowe, bezmleczne



Ze względu, że synek jest małym niejadkiem,
szczególnie w sytuacjach dla Nas rodziców, bo u babć je wszystko :)
na szybki podwieczorek mini placuszki owocowe :)


Mini placuszki zrobione są na bazie "omletowej" dlatego są lekkie i puszyste,
na taką malutką porcyjkę dla mojego smyka potrzeba


1 jajko (L)
łyżka mąki kukurydzianej (używam tylko Bezgluten)
łyżeczka (od herbaty) mąki ziemniaczanej
płaska łyżeczka cukru brązowego (niekoniecznie)
garść owoców sezonowych (mrożonych)
u mnie była to garść jagód
olej do smażenia


Jajko ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania dodając cukier i mąki i łącząc składniki łyżką - tylko w celu wymieszania. Do masy dodajemy garść (może to nawet za dużo powiedziane garść .. troszkę) jagód lub owoców sezonowych i bardzo delikatnie mieszamy - tylko 1 raz.


placuszki "kładziemy" łyżką na rozgrzanej patelni, do tzw. złotej skórki.
dekorujemy wg. uznania.
Smacznego :)

środa, 15 czerwca 2016

omlet ... i wiśnie w czekoladzie :)






















Oczywiście bezglutenowy :)
Zażyczył sobie mój mały człowiek, w trakcie, gdy w poranną niedzielę ciepłej wiosny oglądaliśmy jego ulubiony film "Akademia Pana Kleksa".

Nie wiem, może myślał, że to jakieś magiczne danie (w końcu ma tylko 3 latka),
więc pobiegłam do kuchni i przyrządziłam, ... o efektach końcowych chyba nie muszę mówić :):):)
a przepisem dzielę się poniżej:


Omlet:
3 jaja
1 łyżka stołowa cukru
2 łyżki mąki kukurydzianej ( ja używam Bezgluten)


Odbijamy jaja, oddzielając białka od żółtek, białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, po woli dolewamy żółtka cały czas mieszając, na końcu wsypujemy mąkę i mieszamy tylko do połączenia się składników.
Smażymy na mocno rozgrzanej patelni, z dwóch stron na "złoty" kolor.


Wiśnie w czekoladzie:
ja użyłam wydrylowanych wiśni z zapasów przyrządzonych na kompot, ale myślę, że jakieś wiśnie w syropie można znaleźć w najbliższym pobliskim sklepie,


Masa czekoladowa, zwana też polewą czekoladową:
1 kostka margaryny bezmlecznej
1 szklanka cukru
4 łyżki stołowe kakao (u mnie Celiko z kłosem :) )
pół szklanki wody
opcjonalnie:
cukier waniliowy - domowej roboty
pół tabliczki gorzkiej czekolady (u mnie Goplana)


Wodę+cukier+kakao+margarynę zagotować, aż zawrzy, cały czas mieszając, żeby się nie przypaliła.
Masę trzymać na ogniu ok. 5-10 min - będzie czuć pod łyżką, że masa gęstnieje.
zdjąć z ognia i dodać połamaną czekoladę, mieszać do rozpuszczenia, używać zgodnie z uznaniem :)
Przepis na masę czekoladową - jest przepisem na dużą porcję blachy na w-zetkę, więc w ramach potrzeb przepis modyfikuję wg. uznania.


Wiśnie w czekoladzie zrobiłam w ten sposób, że po prostu połączyłam je ze sobą i podgrzałam :)
 
 







Ciasto z reklamy, bezmleczne, bezglutenowe, kokosowo - czekoladowe



Niedzielny spacer.
Przechodziliśmy obok reklamy jednej cukierni na Warszawskim - Targówku, gdy usłyszałam, ja chcę taki torcik :)
A że synek jest ... bezglutenowy, i dodatkowo bezmleczny ;/, trzeba coś pomyśleć ..


















Nie spocznę na tym, żeby obył się smakiem, tylko i wyłącznie przez "dysfunkcję" alergiczną.
Pobiegłam do sklepu po mleko sojowe* - bo u nas akurat nie uczula aż tak mocno jak krowie, a przynajmniej z tego względu, że jest to produkt "białkowy" to ugotuje się nań budyń.
Pomyślałam wyjdzie czy nie, ... zobaczymy i wzięłam się za "robotę"
Rozgrzewamy piekarnik na 5 minut na 180 *C.





Biszkopty:
Każdy biszkopt z 4 jaj (L)
na każdy po 2 łyżki cukru,
2 łyżki mąki kukurydzianej, (ja używam Bezgluten)
2 łyżki mąki (skrobi) ziemniaczanej, (z Biedronki)
na biszkopt kakaowy z 4 łyżek mąki dwie zastępujemy kakao (celiko).
Biszkopty:
Oddzielamy białko od żółtek, białko ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Dodajemy cukier, ubijamy, dodajemy żółtka, ubijamy, dodajemy mąki i już tylko "łączymy" jaja z mąką - bez długiego mieszania. Wylewamy na blaszki, wyłożone papierem do pieczenia.
Pieczemy w temperaturze 180 * C ok. 25 minut.













Przygotowujemy krem:
na krem potrzeba ok 600 ml. mleka
2 łyżki mąki kukurydzianej
2 łyżki skrobi - kukurydzianej lub ziemniaczanej
1 jajo (L)
pół szklanki cukru

Margaryna bezmleczna (czasem używam zielonej Palmy)
torebka wiórków kokosowych
Kakao (Celiko)

Z mleka odlewamy ok 100 ml do większego kubka, w którym rozrobimy mąki z ów mlekiem i jajkiem.
Pozostałą część mleka zagotowujemy dodając do niego cukier. Gdy mleko zacznie wrzeć wlewamy wolnym strumieniem masą mączno - jajkową, energicznie mieszając do ugotowania budyniu, i zapobiegając by nie powstały grudki.
Budyń odstawiamy do ostygnięcia.

W czasie gdy budyń sobie stygnie ucieramy margarynę na puszystą masę.

Do  utartej margaryny dodajemy po 1 łyżce budyniu, cały czas mieszając do połączenia składników, uważając by krem nie zważył się. Co ważne - by uniknąć ważenia kremu - składniki - margaryna - budyń - powinny mieć podobną temperaturę. Ani zimne - ani ciepłe :)
Jeśli jednak tak się stanie. Musimy wziąć garnek z wodą, postawić go na kuchence, zagotować i na ten ciepły garnek postawić naszą miskę z kremem i ubijać, ubijać ubijać, aż zamęczymy tę masę i zacznie znów robić się błyszcząca, kremowa konsystencja.

Powstały krem dzielimy na dwie części.
Do jednej dodajemy kakao (ok 2-3 łyżek)
do drugiej części wsypujemy wiórki kokosowe - i tu.... w zależności od....wymagań, czy chcemy mocno kokosowe, czy tylko delikatnie przełamane kokosem (na zasadzie... ile się wsypie :) ).

Przekładamy biszkopt, ciemny (kakaowy), kremem kakaowym, rozsmarowujemy (najlepiej ciepłym nożem do wyrównania masy), na to krem kokosowy (zostawiamy ok. 2 łyżki kremu w misce), znów wyrównujemy nożem, przykrywamy to biszkoptem białym, który można (lecz nie trzeba nakropić przegotowaną wodą z kilkoma kroplami cytryny), obsmarowujemy wierzch pozostałym kremem, i do lodówki.
U nas - w naszym domu więcej jak 2 h w lodówce na "odpoczynek" to max.
Niestety wszystko znika w tempie błyskawicznym.
A tak wyglądało to smakowite ciacho :)

 










 




*gwiazdka przy mleku ma odnosi się do tego, że mówią iż chłopcy nie powinni pić mleka sojowego ze względu na fitoestrogeny, ale że nie używam go na co dzień i z przesadą, stwierdzam, że na taki ot,... deser nadaje się znakomicie :)














Bezglutenowe spagetti "a 'la cante" mojego synka :) z bajki o zakochanym kundlu


Synek co zjadłbyś na obiadek :)
Spaghetti :D :D :D

Ze względu, że film pt. "Zakochany kundel" to jeden z serii oglądanej bez przerwy, "Dziś nasz Italiano zje u Nas danie specjalne", na obiad dla małego niejadka pożeracza spaghetti "a 'la cante".

Składniki:
1 kg mięska mielonego (w domu) najlepiej z indyka, ale może być też z szynki,
1 cebulka
2 puszki pomidorów,
opakowanie makaronu Spagetti (ja używam bezglutenowego z Biedronki)
sól, pieprz, bazylia, oregano, czosnek,
2 łyżki skrobi kukurydzianej,

Mięsko myjemy i mielimy przez maszynkę (jeśli nie posiadasz w domu maszynki do mielenia, polecam kupić - wybrać mięso w kawałku - w sklepie i poprosić o zmielenie), cebulkę kroimy w kostkę, dodajemy do mięska,
solimy, i doprawiamy do smaku pieprzem oregano, bazylią i czosnkiem (surowym i granulowanym),
odstawiamy na godzinkę do lodówki, żeby przeszło smakiem :)
Na gaz nastawiamy garnek z 2 szklankami wody, czekamy aż się zagotuje i na ten wrzątek wrzucamy kawałeczki mięska do wyczerpania.
Mięsko ponownie się musi zagotować i pyrkać na ogniu ok 1 h.
 Po chwili gotowania mięska, blendujemy pomidorki z puszki, tak by wyczuwalne były małe kawałeczki i dolewamy do mięska. Gotujemy.
Na koniec rozpuszczamy 2 łyżki skrobi kukurydzianej w pół szklanki wody, dodajemy doń odrobinę sosiku do rozpuszczenia, i wlewamy konsystencję do garnka z gotującym się sosem - w celu zagęszczenia*.
* jeśli ktoś woli wodnisty sos nie musi dodawać mąki do sosu :)
W między czasie gotujemy makaron - zgodnie z przepisem na opakowaniu - aczkolwiek należy pamiętać że makaron bezglutenowy należy dotować w DUŻEJ ilości wody - nie zrobi się wtedy klucha.
Podajemy małym i dużym pożeraczom :)
Smacznego.

 
 




bezglutenowa mielonka z szynkowaru, z szynki


Zachciało nam się mielonki... takiej,.. za starych dobrych czasów, a ze względu że mąż ma celiakię, nie bardzo wchodzą w grę "puszkowe" mielonki, które albo zawierają błonnik pszenny, albo kaszę mannę, albo jeszcze inne ... cuda.
Szukałam w pobliskim sklepie mielonki profi, ze znakiem przekreślonego kłosa, (zdjęcie poniżej)  która może być alternatywą na takie zachcianki, ale ... akurat się skończyły :(
Więc chcąc nie chcąc zrobiłam ów mielonkę, która po 1 wychodzi dość tanio, po 2 bardzo smacznie :) po 3 wiem co jest w składzie, więc nie boję się jej dać nawet swojemu dziecku, który jak zasmakował to chciał zjeść, ale pod warunkiem że dodatkowo na kanapeczkę z "szyneczką" mama położy gararetkę :) :) :)

Co potrzeba:
1 kg mięsa z szynki,
20 g soli peklowej (peklosoli - ja używam Prymatu - jest ok)
kilka ziarenek pieprzu kolorowego (wg uznania)
pieprz, gałka muszkatołowa, (w proszku)
1 szklanka wody (przegotowanej)
woreczki foliowe na mrożonki 2 L

Roboty przy tym tyle, co nic, a smak....mhmmm prawdziwy smak mielonki.
Mięso zmielić przez maszynkę (w ostateczności z wybranego "pucka" mięsa w sklepie, można poprosić panią o zmielenie),
dodać sól peklową, wodę i przyprawy.
mieszać ok 10 -15 min. mięsko fajnie przejdzie smakiem, zmaceruje się.
zmacerowane :)
mięsko włożyć do woreczka foliowego i do szynkowara (ja mam Biowin do 1,5kg http://www.euro.com.pl/garnki/biowin-szy15sn_1.bhtml#opis),
należy pamiętać że musi zostać, trochę miejsca na "docisk".
i do lodówki - przynajmniej na 6-8 h.
Następnego dnia rano, czy po pracy...(ja dokańczałam po pracy) szynkowar wstawiamy do garnka z ciepłą wodą (wody musi być przynajmniej do takiej wysokości jakiej było mięska) i ... czekamy. Jak woda zacznie delikatnie parować, ale NIE bulgotać - ja przyuważyłam że woda, która osiąga pożądaną temperaturę zaczyna delikatnie wchodzić w ruch, należy zmniejszyć ogień na taki optymalny, żeby temperatura utrzymywała się mniej więcej na "stałym" poziomie.
Parzyć należy ok 1h-1,5 h na każdy kilogram mięsa liczony od osiągnięcia temperatury ok. 72 *C.
Po sparzeniu wyjmujemy szynkowar z wody i do ochłodzenia :) (u mnie na balkon),
jak szynkowar ostygnie wkładam go przynajmniej na 2 h do lodówki.
Po tych 2 godzinach wyjmuję mięsko - gotową mielonkę na talerz i....
obserwuję jak znika w tempie zastraszającym.
Dłużej jak 2 dni mielonka w moim domu nie wytrzymuje - niestety nie ze względu na psucie tylko na Szybko - żarstwo :):):)




Małe podpowiedzi :)
temperatura optymalna dla wieprzowiny ok. 75*C - gdzie temp. wody nie może przekroczyć 80 *C
jeśli nie chcesz dawać peklosoli tylko zwykłą sól - mielonka też wyjdzie - ale nie uzyskasz "różowego" kolorku,
ze względu że synek złamał mi mój ulubiony termometr (miałam taki do herbaty) temperaturę sprawdzałam termometrem elektronicznym (takim jak do czoła - jeśli posiada funkcję mierzenia temperatury pomieszczenia)
Woda nie może się zagotować - bo wtedy mielonka będzie sucha :(
żeby uniknąć mega przesuszenia mięska - w zależności od upodobań - należałoby dodać do mięska trochę tłuszczu (słoniny) ale bez też jest b. dobra.
Odnośnie do termometru do szynkowara (takiego ze szpikulcem) - jak kto woli, ja kupiłam i okazało się że "zepsuty" więc mi się nie sprawdził :(, aczkolwiek wtedy też można mierzyć temperaturę wewnątrz mięska, powinna nie przekroczyć 70 *C.)
W razie pytań... jestem pod mailem :)





czwartek, 2 czerwca 2016

pizza a'la M:) bezglutenowa, przepyszna :)



















Pizza, to danie które u nas w domu ma wzięcie, i gdyby nie zdrowy rozsądek,
pewnie gościłaby u Nas co dzień :)
jest maga pyszna, zjadana cała na kolację, z żalem "że mało".
1 duża blacha - na 1 osobę :)


przepis:
450 g mąki (koncentrat Bezglutenu - bez skrobii pszennej)
5 g soli
6 g cukru
23 g drożdży
300 g wody
3 łyżki oleju


Rozgrzewamy piekarnik 5 min. na 180 *C.
Mąkę mieszamy z solą. Obsypujemy cukrem, na to sypiemy drożdże, wodę i mieszamy. Dodajemy olej i mieszamy ręką/ mikserem do połączenia się składników.
Ciasto wykładamy na przygotowane wcześniej blaszki wyłożone papierem, wygładzamy ręką wysmarowaną olejem na placek.


Przygotowujemy sos:
sos pomidorowy (z kartonika), mieszamy z ulubionymi przyprawami*, sól, odrobina pieprzu, oregano, bazylia, papryka czerwona (w proszku) czosnek granulowany - jeśli sos jest bardzo gęsty dodajemy odrobinę wody przegotowanej - by miał konsystencję ciasta naleśnikowego.


Farsz, wedle uznania, u mnie:
cebulka średnia w kosteczkę,
oliwki ... dużo oliwek, mój smyk dałby się pokroić za kawałek placka z oliwkami. Już jak byłam w ciąży a On w brzuchu :) i jadłam pizzę na kolację, to później całą noc szalał. A jak poznał smak pizzy jako ... 10 miesięczny człek, to już wiadomo było po czym tak skakał :):):)
kiełbaska w kosteczkę - jakaś dozwolona,
salamka i boczek - plasterkowany (z Lidla) Dulano z napisem bezglutenowy :)


W wersji mlecznej - z serkiem żółtym Mlekovita.


I do  rozgrzanego pieca:
na 25-30 min. na 180 stopni Celsjusza.
Obydwie pochłonięte na kolację przez 3 osoby. (w tym połowa 1 mojego 3 latka)
Mniam :P
 










* ja używam przyprawy Firmy Herbes http://www.herbes.com.pl/index.php, gdzieś wyczytałam, że w ich zakładzie nie stosuje się glutenu, a i skład mają czysty.


resztki z tygodnia :) czyli mega szybkie "kebabiki bezglutenowe"


Pierwszy gorąąąąący dzień tej wiosny (lata? :)) 7 kwietnia 2016 r.
Wybieraliśmy się długo, ale wybrać się trzeba było....
buty, temat poruszany przez specjalistów, syn musi nosić buty profilaktyczne - dodatkowo tylko wybrane firmy ;/
Więc po pracy umówiliśmy się na przystanku, pojechaliśmy, wybraliśmy, wróciliśmy do domu...

głodni jak wilki - bezpośrednio po pracy i przedszkolu bez zachodzenia do domu.
Ze względu, że z "wczoraj" zostało kilka naleśników (nie do obdzielenia na 3 osoby),  zakręciłam na szybko mini kebabiki :)
więc wilk syty a owca cała :D bo brzuchy wszystkich pełne :)

Wczorajsze naleśniki przygotowuję zawsze z tego samego przepisu:

1 szklanka mąki bezglutenowej (Koncentrat mąki b/g bez skrobii pszennej)
1 szklanka mąki gryczanej (Bezgluten)
1 szklanka mleka (roślinne - sojowe,)
2 szklanki wody
3 jaja
1 łyżka oleju do środka
olej do smażenia
sól
wszystkie składniki wymieszać mikserem - masa musi mieć konsystencję lejącą.
Nie mieszać za długo... Skrobia zawarta w koncentrakach (m.in) nie lubi być męczona.
Smażyć na mocno rozgrzanej patelni - z dwu stron.
Jeśli zostanie trochę naleśników zabezpieczyć je folią spożywczą - przetrwają do "jutra" :)

Kebabiki :)
Naleśnik - sztuk :) w ramach potrzeb :)
posmarowałam bardzo bardzo cienko majonezem,
na to liść sałaty,
ogórek zielony w plasterkach,
papryka w słupki :)
przesmażona pierś z kurczaka, pokrojona wzdłuż - my mówimy "porwana na włosy",
zawinięte, zapieczone 2 minutki w ciepłym piekarniku :)
i wciągnięte... nim zdążyłam zrobić fotki :)
przygotowane na szybko a zjedzone w tempie błyskawiczny :)
Smacznego